Mój dzisiejszy sen przebił inne wszystkie na całej linii.
Stałem w jakimś lesie i paliłem papierosa. Była zima, wszystko pokryte śniegiem. Ten las znajdował się na zboczu wzgórza, dość łagodnego. Naprzeciw lasu, dosłownie tuż przy nim, leżała osada. Domki typowo murowane, niektóre z fundamentami z kamienia, kilka spalonych i poburzonych. I w pewnym momencie, z jednego domku(który miał taki taras na I-szym piętrze), zauważyłem kilka błysków. Konkretniej, z tego tarasu, kilka razy coś gwizdnęło koło mnie, a potem zaczęło upadać wokół, w pnie, w ziemię.
I przybiegli do mnie inni. I dopiero teraz spostrzegłem, że byliśmy wszyscy odziani w amerykańskie, II-wojenne mundury. I tutaj nie jestem pewien, ale walczyliśmy w składzie 101st Airborne. Wszyscy położyli się na ziemię i ktoś krzyknął: 'Ogień zaporowy!', ja odpowiedziałem: 'Nie, czekać!' I zauważyłem, że koło mnie usadowił się żołnierz z granatnikiem/moździerzem(?). Pytam się go: 'Dostrzelisz do tego domu?' 'Spróbuję, kapitanie.'. I strzelił raz, drugi. Salwy były za krótkie, bo dosięgały najbliższego nas spalonego budynku. Strzelił trzeci raz i powiedział: 'No, to by było na tyle.' I odrzucił niepotrzebny granatnik. Ale, zdaje się, ostatni pocisk trafił w okolice tego domku. Idziemy szybkim krokiem w stronę tego budynku, a ja mówię do jednego żołnierza - sierżanta - idącego obok mnie: Nie mam broni, daj mi swoją, pistolet chociaż. On odpowiedział: Pistoletu nie dam (i zauważyłem, że ten Colt był jakiś inny od wszystkich - srebrny?). Ale sierżant dodał: Ale bierz karabin. Dostałem M1A1, rozłożyłem kolbę, palec na spust(rany, jakież to było realistyczne... !) i zauważyłem, że stoimy już pod tym tarasem. To ja w te pędy na górę po schodach, po cichu, mijając innych żołnierzy(bo czułem że nie zdążę strzelić). I zauważyłem, że na ławeczce siedzi dwóch Niemców z kimś jeszcze(zdawało mi się, że Amerykaninem) i rozmawiają. A ja zaczynam strzelać, ale im pod nogi. Obracam się, a za mną dwie Niemki z Mauserami, znowu strzały pod nogi i w powietrze. Rzuciły broń, po oddanych do mnie może dwóch strzałach. Jedna, ubrana w spódnicę i białą koszulę, była ranna. Do drugiej, ubranej w za dużą bluzę mundurową i furażerkę, biegnę i krzyczę: 'Rzuć broń! Na ziemię, na ziemię!'. Padła wystraszona, ręce na kark, a ja odrzucam jej karabin gdzieś dalej. I wtedy patrzę - a to moja koleżanka z klasy(dodam, że bardzo ładna
).Ponoć sny przepowiadają przyszłość.


bardzo fajne doświadczenie spędzić ostatnie chwile w bunkrze z Hitlerem
nie wiem czy każdemu sie to może udać... zależy kto jaki ma sen można spróbować. Jedyny minus to taki ze się budziłem dość szybko moze przez strach ale to zawsze coś 
.