Go to footer

GRH 101 Airborne forum rekonstrukcji amerykańskich jednostek powietrznodesantowych


D Day Hel 2011

Tu prywatnie o pozostałych rekonstrukcjach w jakich nie bierzemy udziału jako Grupa

Moderatorzy: Mako, Jackson


Re: D Day Hel 2011

Postprzez Baniak » Wt sie 30, 2011 6:44 pm

AL napisał(a):Dla mnie osobiście ważniejszy jest czynnik zgodnosci z realiami odtwarzanych wydarzeń, konsekwencja w tym co reprezentuja rekonstruktorzy...[...]


O to akurat dbają grupy we własnym zakresie, a nie organizatorzy - w tej kwestii Gostyń też kuleje, podejrzewam, że jak każda impreza, na którą może przyjechać jakakolwiek
grupa, która wyśle zgłoszenie i wniesie regulaminowe wpisowe.

AL napisał(a):, a nie punktualność inscenizacji. Bo to chyba nie jest priorytet , a dostrzegam jakąś dziwną podnietę tym faktem ;D To czy pokaz opóźni się o kilka czy nawet kilkanaście minut to nie taki spory grzech przy tego typu imprezach. Jasne , ze ludziska są różni i niektórzy mogą sie czuć oburzeni , ze z powodu opóźnienia, zamówiona kaszanka im wystygnie, ale takich wogóle nie biorę pod uwagę ;D ;D Nie dajmy sie zwariować! ;D
Napiszcie czy poziom rekonstruktorów idzie w dobrym kierunku i czy może tworzy sie coś w rodzaju klimatu z poprzednich lat Gostynia-klimatu imprezy robionej przez rekonstruktorów i dla rekonstruktorów. Robionej tak aby Ci którzy świecą twarzami i szpejem przed ludźmi-nie mieli powodów do narzekań. Zastanawiam się czy na Helu ma to rację bytu.


Jeśli w Gostyniu były opóźnienia to ludzie też wybierali stragany z kaszanką i bigosem, aniżeli żmudne wyczekiwanie przy taśmie na inscenizację. I na Helu i w Gostyniu
rekonstruktor ma tą samą rolę - pokazać wycinek historii widzom.

AL napisał(a):Po zdjęciach, wypowiedziach widzę ze uczestnicy spooooro własnej pracy włożyli w przygotowanie imprezy. I cholernie fajnie! Ale czy przekłada sie to na scalenie środowiska rekonstruktorów?


Przekłada się i to bardzo, przynajmniej pośród tych grup, które brały w tych pracach udział. Ponadto praca bardziej scala
i integruje ludzi, aniżeli siedzenia na własnych tyłkach, na własnych dioramach jak ma to miejsce w Gostyniu w ciągu dnia.
Pozwolę sobie tylko rzucić hasłem GRH Łopatka i już wielu osobom jawi się uśmiech z tego przedsięwzięcia, które przez dwa
dni było symbolem ciężkiej pracy i dobrej zabawy w jej trakcie.

AL napisał(a):Wiecie, w Gostyniu, przy zgłoszeniu do 30czerwca2011 opłata wynosiła 15zł za obecność na CAŁYM Zlocie...wiec dysproporcje z opłatami na Helu i tak...hmmm...spore... Noclegi zwykle robimy w grupach i najczęsciej pod własnymi namiotami, a obiady na każdym Gostyniu który odwiedzałem, były w cenie wpisowego.


Jak już Artur wspomniał, w tym roku w cenie wpisowego była jedynie opaska na rękę. Nocleg na kompanii miał ogromną zaletę, bo nikt
nie musiał siedzieć na dioramie tak jak w Gostyniu i pilnować szpeju. Wszyscy mogliśmy spędzać wieczory we wspólnym gronie, a szpej
leżał bezpiecznie w izbach na kompanii. Jak napisał Wysokist i Jones nocleg na kompanii nie był przymusem.
Avatar użytkownika
Baniak
zarejestrowani
 
Posty: 2177
Dołączył(a): Pn cze 02, 2008 8:10 pm
Lokalizacja: GRH Five-O-Deuce http://502-101airborne.pl, ok. Warszawy


Re: D Day Hel 2011

Postprzez POLAND1st2FIGHT » Wt sie 30, 2011 7:24 pm

Po przeanalizowaniu dziesiątek zdjęć z tegorocznego Helu nie mogę się powstrzymać od zaapelowania do pewnej części uczestników tej imprezy o zachowanie elementarnej staranności i dbałości o detale przy prezentowaniu się w mundurze galowym. Na zbliżeniach można zobaczyć u niektórych takie paradoksy jak naszyte na rękawie 6 pasków służby zamorskiej przy absolutnym braku jakichkolwiek baretek. Inny "rekonstruktor" odtwarzający jak mniemam według naszywki żołnierza piechoty przypiął sobie medal do klapy niczym Gieroj Sowietskowo Sojuza a na głowie miał furażerkę z obszyciem artylerii ???. Kolejna kwestia to występujący u wielu osób zarost, a w niektórych przypadkach nawet brody. Przepraszam, ale dla mnie to wulgaryzacja odtwórstwa historycznego, a nie rekonstrukcja sylwetki żołnierza sprzed 67 lat.

Co do inscenizacji to się nie wypowiadam, bo nie było mnie wśród publiczności. Natomiast po obejrzeniu relacji filmowych mogę pogratulować kolegom z do niedawna wspólnej grupy, a obecnie GRH 2nd Rangers. Akcja z udzielaniem pierwszej pomocy rannemu jak zwykle na wysokim poziomie. I żeby nie było również doceniam pracę włożoną w przygotowanie stanowisk.

Ł.
We do not beg for freedom - we fight for it
Warszawa, Vosges, Narvik, Tobruk, Mt.Cassino, Ancona
Avatar użytkownika
POLAND1st2FIGHT
zarejestrowani
 
Posty: 96
Dołączył(a): Śr gru 31, 2008 11:32 am
Lokalizacja: Lublin


Re: D Day Hel 2011

Postprzez AL » Wt sie 30, 2011 7:39 pm

AAA, Baniak, ja na prawdę wiem kto odpowiada za podejście rekonstruktorów do tego co sami robią i nawet nic nie napomknąłem o organizatorach w tym temacie... ;) Ciekaw byłem czy grupy "dbają" o zgodność hist. bo po zdjeciach widziałem , że często nie dbają...i dlatego pisałem do Was-którzy tam byliście.
Żeby jaśniej było: wyraziłem swoje zainteresowanie podejsciem rekonstruktorów do odtwarzanych spraw, a nie tym czy były one z zegarkiem w ręku wystartowane na imprezie. ;D Wydaje mi sie dziwne ze ludzie piszą tak duzo o punktualności, jakichs zatruciach, mandatach i innych pierdach i się tym nakręcają, a o tym jak sie prezentowali rekonstruktorzy pisze sie tak niewiele...I tu sie chyba ze mna zgodzisz Krzychu?

...i niech sobie ludziska wybierają paszę jak nie chce im się poczekać. To nie jest sprawa o którą warto sie zabijać ;) Krzychu,przecież napisalem o klimacie Gostynia, na którym byłem kilka razy, a nie o tym że tam nikt nie czekał na inscenizacje.Bo dla mnie ważniejszy jest fun i klimat ,a nie podnieca mnie to ze wszystko jest dokładnie z zegarkiem wyliczone. Tylko nie zrozumcie mnie źle-w ramach rozsądku, jasne? ;) :D

-"żywe" dioramy wpadajace w oko i ucho odwiedzającej zloty widowni nie jest dla nas nowiną. Przykład-choćby Kraków 2008 :D Takie wyreżyserowane scenki świetnie wypadają na dioramach i będziemy je wprowadzać ponownie. Nie wiem czy w tym roku "siedzieliscie na dioramach na tyłkach" w Gostyniu, ale na poprzednich Strefach urozmaicalismy sobie czas np. szkoleniami, ćwiczeniem musztry. No i w Gostyniu nikt nam przeciez stanowisk nie fundował tylko również sami je budowaliśmy.

-to czy ktoś woli zostawić szpej i isć sie bawic, czy zostawić np. wartę przy szpeju , którą potem sie zmienia i pozostaje sie w klimacie koszarowym- jest indywidualną sprawą grupy,tego jak chce wykorzystać wieczór.Nikt nie zgłaszał z tego powodu jakichś problemów np. po zeszłorocznym Gostyniu. Trudno mi powiedzieć czy to jakaś wyższość helskiej imprezy nad innymi ;)

Widzę , że Kolega POLAND1STFIGHT podał kilka szczegułów odnośnie spraw, o które mi chodziło. ;D Dzięks!!
Avatar użytkownika
AL
101st
101st
 
Posty: 2955
Dołączył(a): Śr sie 29, 2007 3:37 am
Lokalizacja: Warszawa


Re: D Day Hel 2011

Postprzez Baniak » Wt sie 30, 2011 9:14 pm

Tomku, spokojnie, do wszystkie dojdziemy. Po nitce do kłębka, rzeczowo ;D

Dbanie o zgodność historyczną to pojęcie względne, a jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach. Wiadomo, że wprawne oko ma się do czego przyczepić,
poczynając od siatek na hełmach, przez hełmy, sposób noszenia oporządzenia przez konkretną jednostkę, nieamerykański bagnet do M1, carbine'y z chwytem
na bagnet na inscenizacjach czy temat zarostów, użycie współczesnych spadochronów na nocnej inscenizacji. Jak widać jest tego sporo. Część przechodzi
bez gadania, bo inaczej się czegoś nie zrobi (spadochrony), ale pozostałych kwestii również się nie ugryzie, bo są to wewnętrzne regulacje w grupach. Podobnie
ma się sprawa z galówkami - część grup ma wewnętrzne regulacje odnośnie odznaczeń, pasków za służbę i tym podobne z tym związane, dlatego też sprawę
mundurów galowych bym pominął, bo one nie odzwierciedlają historii. W tej kwestii mógłbym się do wielu rzeczy przyczepić i nie tylko do grup będących na
D-DAY Hel, ale wolę z chłopakami utrzymywać porządek na własnym podwórku w Five-O-Deuce, aniżeli przekonywać ludzi do swoich racji. Wspomnę tylko
o hełmach z ruchomymi uszami, które mają metalowe mocowania pasków - to razi, ale nie każdy wie, że to nie jest koszerne. Podobnie jest z nieamerykańskimi
hełmami, które mają imitować M1/M2, nijak nie dają rady i łatwo je wychwycić. Same wąsy w wojskach spadochronowych są dyskusyjne, gdyż wielu oficerów
kategorycznie zakazywało noszenia jakichkolwiek znamion zarostu... aczkolwiek w 101st wąsy się przewijają u bardzo znanych i wysoko postawionych oficerów.
Sam mogę wstawić tu masę zdjęć, an których mógłbym punktować odstępstwa od znanej nam koszerności, ale to nic nie zmieni, dlatego też wolę cisnąć ten
temat w zaciszu własnej grupy niż narzucać to innym, bo wiem, że niektórych rzeczy nie da się przeforsować i ludzie nadal noszą ładownice na szelkach, pochwy
M8A1 z połowy lat 50tych pomimo, iż nie mają fotografii, ażeby taki fakt udokumentować w odtwarzanej przez siebie formacji. Ale to jest moje podejście i nikomu
go nie narzucę... poza grupą, w której jestem ;D

Al napisał(a):Wydaje mi sie dziwne ze ludzie piszą tak duzo o punktualności, jakichs zatruciach, mandatach i innych pierdach i się tym nakręcają, a o tym jak sie prezentowali rekonstruktorzy pisze sie tak niewiele...I tu sie chyba ze mna zgodzisz Krzychu?


To o czym piszą jest ważną wiadomością dla organizatora, odnośnie rekonstruktorów to kwestie prezentowanych sylwetek są poruszane na forach
grup rekonstrukcyjnych, a nie na portalach jak odkrywca czy dobroni.pl, gdzie raczej ludzie wylewają swoje żale odnośnie organizacji, a nie strony
merytorycznej, chociaż na odkrywcy rozwija się temat maskowania ;) I teraz mogę się z Tobą Tomku zgodzić, sprawy rekonstrukcji, detali poruszajmy
na forach, na których znajdują się ludzie, którzy w tym siedzą i potrafią te błędy skorygować zamiast nakręcać spiralę opluwcy ;)

Jednakże sprawa zarostów to temat, który przewija się już od dawien dawna. Zawsze znajdzie się ktoś to wrzuci zdjęcie i pokaże żołdaka z zarostem. Dobrze,
ale niech będzie to zdjęcie żołdaka oddziału, który odtwarza i niech to będzie zdjęcie żołdaka z okresu, który odtwarza. Bo zdjęcia zarośniętych GI z walk
w Ardenach nie problem znaleźć czy też tułających się po Normandii spadaków, którzy odnajdują się po D + naście. Faktem jest jednak, że jeśli występują
w większych skupiskach to jednak o siebie dbają. Tu znowu trzeba wyjść do regulacji jakie panują w grupach, czy jest osoba, która odpowiada za kreowanie
wizerunków postaci w danej grupie.

Nie chciałbym, żeby to był post, który bierze ludzi w obronę, ale tak jak piszę, nie przeskoczymy regulacji w grupach i nie narzucimy im koszerności... nawet
ogniem i mieczem... czy prośbą ;D Grupy same wyznaczają sobie "koszerność" i to, że ktoś uważa inaczej nie znaczy, że myśli poprawnie/błędnie. W każdej
licznej grupie znajdzie się element, który będzie można wytknąć, a w młodych grupach tych elementów będzie na pewno więcej.

Spanie na kompanii nie jest żądną wyższością tudzież ujmą. Ot mieliśmy dach nad głową i tyle w temacie. Pierwsza impreza od kwietnia, na której spaliśmy
pod solidnym dachem, a nie namiotem czy samym kocem.

Tomku, w tym roku Gostyń wyglądał inaczej aniżeli poprzednie edycje, ale Strefie Militarnej dajmy spokój, skupmy się na meritum czyli D-DAY Hel. Skończmy
już z porównaniami, bo zaraz dojdziemy do ankiety, która impreza jest lepsza ;)
Avatar użytkownika
Baniak
zarejestrowani
 
Posty: 2177
Dołączył(a): Pn cze 02, 2008 8:10 pm
Lokalizacja: GRH Five-O-Deuce http://502-101airborne.pl, ok. Warszawy


Re: D Day Hel 2011

Postprzez wysokist » Wt sie 30, 2011 9:28 pm

Obejrzałem fotki z Myślęcinka - teraz wiem że bitwa powinna odbywać się na polu golfowym i wojsko walczy w otwartym polu bez wykorzystania lasu i czy innych osłon - taktyka żywcem z wojen napoleońskich ( a przynajmniej naszego wyobrażenia o nich). ( dla mniej spostrzegawczych - zastosowałem figurę retoryczną zwaną powszechnie sarkazmem)
Wszyscy do wszystkich się przyp..... - ot takie polskie piekło, a tak na prawdę często kłócą się o kasę, bo sponsorów stać na sponsorowanie małych bitewek, i długo nie będzie rekonstrukcji drugowojennej na miarę Grunwaldu. Jak to mówili przed wojną - takie małe geszefciki

Co do punktualności - ludzie zapłacili i wymagają - może nie za bilety ale przypłynęli tramwajem wodnym, przyjechali przez pół Polski i nie wolno robić z nich wała - punktualność jest ważna bo pokazuję szacunek dla tych których zwlekliśmy na imprezę, pokazuję wiarygodność i daje szanse na lepszych sponsorów w przyszłości, bo jak na razie nie słyszałem o imprezie dla samych rekonstruktorów, z czołgami itd.

Co do koszerności - jest to coś co stale ulega zmianie ( ku lepszemu) i najgorsza jest tu gorliwość neofitów, którzy głośno ganią błędy, które sami popełniali. Czy tak trudno zrozumieć że często grupy przechodzą po kolei tą samą drogę. Jasne że można zastrzec że w imprezie mogą brać udział ludzie tylko z fixed loop bo to powinno być ale przypominam że niedawno ludzie do ataku szli w furkach.
Ostatnio edytowano Wt sie 30, 2011 9:55 pm przez wysokist, łącznie edytowano 1 raz
wysokist
zarejestrowani
 
Posty: 3
Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 5:29 pm
Lokalizacja: Gdańsk


Re: D Day Hel 2011

Postprzez POLAND1st2FIGHT » Wt sie 30, 2011 9:46 pm

Krzyśku ja nie mam do nikogo pretensji o to, jak wygląda w mundurze polowym, bo w tej kwestii można udowodnić wszystko i przedstawić na poparcie konkretny materiał ikonograficzny. Sam pojawiam się z brodą, gdy na manewrach czy ekspozycji prezentujemy sylwetki żołnierzy z okresu walk w Hürtgenwald. Dlatego celowo opisywałem jedynie zjawisko bujnego zarostu pośród ludzi w mundurach galowych. Przepraszam Cię, ale nie przekonasz mnie, że to wyglądało dobrze i było zgodne z regułą historyczną ;D.

Podobnie sprawa tyczy się odznaczeń. Owszem, każda grupa może paradować w mundurach galowych w różnych konfiguracjach (czyt. odtwarzać konkretny okres w dziejach jednostki, gdzie siłą rzeczy ilość i ranga odznaczeń była mniejsza czy większa), ale musisz przyznać, że to co można zauważyć na mundurach ludzi uczestniczących w nota bene uroczystości wciągania flag na maszt to istny koszmar. Odnoszę wrażenie, że co niektórzy zostawili paski i baretki w takim stanie, w jakim zakupili gdzieś na giełdzie te elementy garderoby w ogóle nie przejmując się lub nie mając pojęcia o ich znaczeniu i hierarchii. Podałem konkretne przykłady:

POLAND1st2FIGHT napisał(a):Na zbliżeniach można zobaczyć u niektórych takie paradoksy jak naszyte na rękawie 6 pasków służby zamorskiej przy absolutnym braku jakichkolwiek baretek. Inny "rekonstruktor" odtwarzający jak mniemam według naszywki żołnierza piechoty przypiął sobie medal do klapy niczym Gieroj Sowietskowo Sojuza a na głowie miał furażerkę z obszyciem artylerii . Kolejna kwestia to występujący u wielu osób zarost, a w niektórych przypadkach nawet brody. Przepraszam, ale dla mnie to wulgaryzacja odtwórstwa historycznego, a nie rekonstrukcja sylwetki żołnierza sprzed 67 lat.


PS
I żeby nie było niedomówień: nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń do Ciebie i reszty kolegów z Five-O-Deuce, ale niestety Wasze pełne staranności i dbałości o detale sylwetki utonęły w morzu niechlujnych stylistów.

Ł.
We do not beg for freedom - we fight for it
Warszawa, Vosges, Narvik, Tobruk, Mt.Cassino, Ancona
Avatar użytkownika
POLAND1st2FIGHT
zarejestrowani
 
Posty: 96
Dołączył(a): Śr gru 31, 2008 11:32 am
Lokalizacja: Lublin


Re: D Day Hel 2011

Postprzez Baniak » Wt sie 30, 2011 9:57 pm

POLAND1st2FIGHT napisał(a):Krzyśku ja nie mam do nikogo pretensji o to, jak wygląda w mundurze polowym, bo w tej kwestii można udowodnić wszystko i przedstawić na poparcie konkretny materiał ikonograficzny. Sam pojawiam się z brodą, gdy na manewrach czy ekspozycji prezentujemy sylwetki żołnierzy z okresu walk w Hürtgenwald. Dlatego celowo opisywałem jedynie zjawisko bujnego zarostu pośród ludzi w mundurach galowych. Przepraszam Cię, ale nie przekonasz mnie, że to wyglądało dobrze i było zgodne z regułą historyczną ;D.


Łukaszu, ja tylko odniosłem się do mundurów polowych. Przy mundurach galowych nie uznaję zarostu więc tu nie musi padać nawet jedno słowo polemiki ;D

POLAND1st2FIGHT napisał(a):Podobnie sprawa tyczy się odznaczeń. Owszem, każda grupa może paradować w mundurach galowych w różnych konfiguracjach (czyt. odtwarzać konkretny okres w dziejach jednostki, gdzie siłą rzeczy ilość i ranga odznaczeń była mniejsza czy większa), ale musisz przyznać, że to co można zauważyć na mundurach ludzi uczestniczących w nota bene uroczystości wciągania flag na maszt to istny koszmar. Odnoszę wrażenie, że co niektórzy zostawili paski i baretki w takim stanie, w jakim zakupili gdzieś na giełdzie te elementy garderoby w ogóle nie przejmując się lub nie mając pojęcia o ich znaczeniu i hierarchii.


Tu Łukaszu kłania się to, o czym pisałem czyli jakiś grupowy wyznacznik koszerności czy osoba, która ma te sylwetki kreować, ażeby zgadzały się
z okresem historycznym. Zawsze byłem przeciwny obwieszaniu galówki jak choinki, a jeśli już, to robić to z głową i wiedzą dlaczego akurat mam taką baretkę,
za co ona była przyznawana i w jakiej kolejności, hierarchii ona występuję. Niestety nie wszyscy wiedzą, że rozmieszczenie baretek ma swoje regulacje.
Avatar użytkownika
Baniak
zarejestrowani
 
Posty: 2177
Dołączył(a): Pn cze 02, 2008 8:10 pm
Lokalizacja: GRH Five-O-Deuce http://502-101airborne.pl, ok. Warszawy


Re: D Day Hel 2011

Postprzez AL » Wt sie 30, 2011 10:12 pm

...i o tym rozmawiajmy, bo może ktos z innych grup które "same sobie wyznaczają koszernosć" przypadkiem zajrzy do naszej dyskusji i wyciagnie jakieś konstruktywne wnioski. ;)

Baniak-juz dawno nie byłem bardziej spokojny wiec nie odnajduj we mnie niepokoju ;D Pozdrowix! ;)

Punktualność JEST WAŻNA, TAAAK, ale niech nie będzie kryterium oceny imprezy-tak sądzę...

Uważam też, że błędy należy unaoczniać. Gdyby ktoś kiedyś nie wskazał mi moich-dalej robiłbym cos nie tak jak powinno być. Tylko trza takie rady dawać na spokojnie i po koleżeńsku. Jak na razie na tym forum się to udaje ;D ;D
Avatar użytkownika
AL
101st
101st
 
Posty: 2955
Dołączył(a): Śr sie 29, 2007 3:37 am
Lokalizacja: Warszawa


Re: D Day Hel 2011

Postprzez Baniak » Wt sie 30, 2011 10:35 pm

AL napisał(a):Baniak-juz dawno nie byłem bardziej spokojny wiec nie odnajduj we mnie niepokoju ;D Pozdrowix! ;)

Tomku, to przez te Twoje

AL napisał(a):AAA, Baniak, ja na prawdę wiem... [...]

W sieci pisanie dużymi literami traktowane jest jako krzyk ;) Tyle tytułem dygresji.

Oczywiście wszystkie błędy możemy unaocznić, dyskutować o nich, tylko, że Ci co popełnili
błędy muszą się do tych uwag zastosować, a nie puścić je mimo uszu. Sam mogę wynaleźć
multum błędów, bo jak wszyscy wiedzą, ja już jestem spaczony do poziomu wielkości oczek
w siatce ;D Dlatego też porządek zaprowadzam w szeregach grupy, której jestem członkiem,
bo to mój (nasz) priorytet. Jak uznamy, że osiągnęliśmy zadowalający nas poziom to wtedy
będziemy mogli przypuścić krucjatę na innych ;D Dla błędów warto by utworzyć oddzielny
temat, ażeby nie wałkować schematycznie każdej imprezy, a pokazać pewne niedobre tendencje
czy schematy, na których bazują grupy odtwarzające US Army.

---------------------------------------------------------------------------------------

Kryterium punktualności oddajmy organizatorom, bo to ich za nią rozliczą opinie widzów.
Avatar użytkownika
Baniak
zarejestrowani
 
Posty: 2177
Dołączył(a): Pn cze 02, 2008 8:10 pm
Lokalizacja: GRH Five-O-Deuce http://502-101airborne.pl, ok. Warszawy


Re: D Day Hel 2011

Postprzez AL » Wt sie 30, 2011 10:52 pm

HA,HA,HA krzyknałem sobie Krzychu, a co! ale to było z bananem na ustach ;D ale...ja już milknę bo sie nie znam na obyczajach w sieci panujacych i czekam na wiesci od pozostałych chcacych napisać "jak im było" na D-Day'u ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D
Avatar użytkownika
AL
101st
101st
 
Posty: 2955
Dołączył(a): Śr sie 29, 2007 3:37 am
Lokalizacja: Warszawa


Re: D Day Hel 2011

Postprzez ssgt.Lanc » Śr sie 31, 2011 11:07 am

Trzeba przyznać, ze poziom koszerności zarówno wizerunków polowych jak i wyjściowych naszej zaprzyjaźnionej bardzo świeżej grupy (pierwsze urodziny podczas tegorocznego D-Day Hel ) z Bielska Białej poza kilkoma wyjątkami jest jeszcze bardzo raczkująca. Potwierdzam tez, ze część z mundurów wyjściowych, które zaprezentowali została założona po jedynie minimalnych zmianach w stosunku do stanu podczas zakupu. My nie mamy na to wpływu, gdyż jak twierdzi szef RZS na razie nie regulują obszyć mundurów wyjściowych. W przeciwieństwie do naszej grupy. Stale staramy się wspierać wiedza i doświadczeniem naszych kolegów. Mam nadzieje ze do przyszłorocznej edycji uda nam się przeforsować również ten, bardzo istotny punkt.
Avatar użytkownika
ssgt.Lanc
zarejestrowani
 
Posty: 34
Dołączył(a): Cz gru 30, 2010 8:04 am


Re: D Day Hel 2011

Postprzez DuckHunter » Śr sie 31, 2011 1:03 pm

Witam! Z tej strony Michał Kowalski, Big Red One. Razem z kolegami z trójmiejskiej części grupy udaliśmy się na drugą stronę Zatoki w sobotę. Nas, z racji profilu rekonstrukcyjnego, najbardziej interesowało właśnie lądowanie na plaży. Sporadyczne osoby były też na miejscu w inne dni. Mogę więc twierdzić, że mamy jaki taki wgląd w wygląd tej imprezy. Tyle gwoli wstępu. ;-)

Impreza na Helu, jak każda inna, miała swoje plusy i minusy. Czy wypadła lepiej od zeszłorocznej edycji? Pewnie tak, ale szczerze mówiąc, to co widziałem rok temu w niektórych momentach mogło przyprawić o zawał. Dobrze, że niektórzy przejrzeli na oczy. ;-) Inną kwestią jest szum medialny wokół niej samej. Z jego powodu spodziewałem się na miejscu zobaczyć o wiele lepsze widowisko. Generalnie nie zostałem zaskoczony, poza jedną perełką. Warto jeszcze raz pochwalić grę aktorską i postawę na polu bitewnym kolegów z GRH 2nd Rangers.

Zdecydowanym plusem Helu jest teren przeznaczony dla działań rekonstrukcyjnych. Chwała organizatorom, że udano się też dotrzymać punktualności. Nie zgodzę się jednak z tym, że np. w Gostyniu ludzie masowo wybierali frykasy do jedzenia, gdy doszło do pewnych komplikacji, miast czekać na pokaz. Losowy pech spowodował spore opóźnienie w przypadku inscenizacji ‘Normandia 44’, a i tak publiczność twardo trzymała miejsce przy barierkach.

W kwestii dioram niestety, ale ja żadnych Amerykanów nie widziałem. Na samym mieście nie dane było odczuć obecności rekonstruktorów. Nie wiem, dlaczego nie powstało polowe obozowisko amerykańskie. W moim odczuciu, warto połączyć stałe pozycje z pokazami. Też zdarzało się nam to uskuteczniać wtedy, gdy był ku temu czas i możliwości. Taka stała ekspozycja ma swój sens. Ludzie wiedzą, że coś na pewno zobaczą, mają też możliwość porozmawiania z rekonstruktorami, etc. Można pokazać w takim przypadku sprzęt ciężki, działanie łączności, broni wsparcia, co ma zdecydowany wymiar edukacyjny.

Nie wiem Baniak co miałeś na myśli pisząc o ‘fenomenalnej narracji’ w trakcie inscenizacji, ale jeśli chodzi o lektora, to w moim odczuciu sporo informacji było przekazywane w nieodpowiedni sposób. Chyba że chodziło o wplatanie w rekonstrukcje rzeczywistych wydarzeń. Widziałem relację w okolicznej telewizji, w której ktoś z publiki myślał po zakończeniu desantu, iż niemieckie pozycje szturmowali Polacy. ;-) Mam nadzieję, że był to nieliczny malkontent.

Nie rozumiem też jednego zjawiska. W komunikatach organizatorów można było dowiedzieć się, że na miejscu pojawi się masa pojazdów, w tym kilkanaście Willysów. Po co aż tyle? Przecież wiadomo, że w trakcie rekonstrukcji ten sprzęt w takiej ilości nie będzie używany. Na miejscu również, poza momentem, gdy pojazdy wystawiono dla pokazu dla VIP-ów, nie mogłem ich dostrzec. Parad nie liczę, bo jak dla mnie, to nie jest część rekonstrukcyjnej imprezy, a zlotu pojazdów militarnych. Proponował zmniejszyć liczbę pojazdów, by zyskać środki na same inscenizacje.

Nie rozumiem też aż takiego rozwlekania i sztucznego zapełniania planu imprezy. Zamiast skrócić ją do kilku dni, kiedy wiele się dzieje, panowały dłużyzny pomiędzy kolejnymi etapami.

Co do kwestii mundurowych, jak napisali przedmówcy, bardzo łatwo przyczepiać się do każdego szczegółu. Wolę skupić się na ogólnym wymiarze. Pozwólcie, że przyłączę się do apelu w kwestii mundurów wyjściowych. Można twierdzić, że żołnierze amerykańscy byli niechlujami, nieznającymi regulaminów i niemającymi pojęcia o żołnierskim rzemiośle, ale na litość boską, przynajmniej przy ich noszeniu, należy doprowadzić się do porządku. Sugerowałbym ograniczenie obwieszania się Bronze Star, itp. Zostawmy je prawdziwym bohaterom, a jak ktoś chce pokazać jak wyglądały takie odznaczenia, niech przygotuje lepiej tablicę dydaktyczną na dioramę. Cieszy fakt, że doszło do pewnego rodzaju przesiewu uczestników naśladujących (bo tak naprawdę widziałem tam kilku rasowych reprezentantów tych jednostek) Rangersów czy dywizje piechoty. Poleciłbym jednak nauczyć się zakładania ekwipunku. Wbrew pozorom poprawne założenie leggingsa czy podpięcie haversacka do pasa amunicyjnego nie jest aż tak skomplikowane. Dalej niepokoi fakt używania w roli zwłok osób w mundurach M43, bądź spodniach M42. Jak dla mnie to się mija z celem. Temperatura pewnie dała co po niektórym w kość, ale mam nadzieję, że uzmysłowiła konieczność posiadania koszuli wełnianej, noszonej pod bluzą/kurtką mundurową. Szaliki na plaży Omaha nie wyglądały najlepiej. Najsmutniejszym widokiem były dla mnie worki na śmieci odgrywające rolę wodoodpornych pokrowców na broń. Nie wiem z jakiego powodu nie przycięto ich. Takie napowietrzone grzybki, z którymi walczył użytkownik, również nie wyglądały najlepiej. Nie mówiąc już o workach w niebieskim odcieniu. Ja tutaj nie znajduję usprawiedliwienia. Impreza była w terminażu minimum od kilku miesięcy, więc każdy mógł się odpowiednio przygotować. Cieszy natomiast fakt wzrastającej liczby wyposażenia inwazyjnego, ale nie zapominajmy, iż odtwarza się inwazję w Normandii!!! Każdy uczestnik powinien mieć minimum kompletne wyposażenie piechocińca, nie wspominając o pierwszych rzutach, które były obładowane sprzętem… Na mieście też widziałem smaczki, jak noszenie współczesnych butów do kostiumu spadochroniarza, ale mam nadzieję, że zostanie to wyplenione.

Co do dynamiki walki nie mam zarzutu. Proponowałbym jednakże nie moczyć broni w trakcie desantu w morzu, bo to mogło by się skończyć źle w rzeczywistości.

Jak zaznaczyłem na początku- nie skreślam całkowicie imprezy w Helu, jednakże przed nią jeszcze sporo pracy, by skierować ją na właściwe tereny. Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki. Rozległość uwag jest spowodowana chęcią pomocy organizatorom.

Pozdrawiam,

Michał BRO
DuckHunter
zarejestrowani
 
Posty: 6
Dołączył(a): Wt sty 20, 2009 5:37 pm


Re: D Day Hel 2011

Postprzez Andrzej » Śr sie 31, 2011 1:56 pm

Baniak:

ale musisz przyznać, że to co można zauważyć na mundurach ludzi uczestniczących w nota bene uroczystości wciągania flag na maszt to istny koszmar.


Tak, a propos flag - to następnym razem linki trzeba knagować. ;)

Łukaszu, ja tylko odniosłem się do mundurów polowych. Przy mundurach galowych nie uznaję zarostu więc tu nie musi padać nawet jedno słowo polemiki


Nie, żebym się czepiał, ale coś mnie zastanawia: rekonstruktor idzie na miasto w mundurze galowym, więc musi się ogolić. Następnego dnia odtwarza żołnierza, który walczy od paru dni, jest brudny, zmęczony, nieogolony.
Co w takiej sytuacji zrobić? Charakteryzacja?

Wspomnę tylko
o hełmach z ruchomymi uszami, które mają metalowe mocowania pasków - to razi, ale nie każdy wie, że to nie jest koszerne. Podobnie jest z nieamerykańskimi
hełmami, które mają imitować M1/M2, nijak nie dają rady i łatwo je wychwycić.


Biję się pokornie w pierś.

wysokist:

Co do koszerności - jest to coś co stale ulega zmianie ( ku lepszemu) i najgorsza jest tu gorliwość neofitów, którzy głośno ganią błędy, które sami popełniali. Czy tak trudno zrozumieć że często grupy przechodzą po kolei tą samą drogę. Jasne że można zastrzec że w imprezie mogą brać udział ludzie tylko z fixed loop bo to powinno być ale przypominam że niedawno ludzie do ataku szli w furkach.


Popieram w całej rozciągłości - nie ma się wszystkiego od razu (co większość rekonstruktorów, na szczęście, rozumie), ale są i tacy, którzy nie potrafią zrozumieć, że ktoś nie zdołał czegoś kupić i na razie ma tańszy zamiennik, który potem wymieni na lepsze.
Ot, co.

AL:

Punktualność JEST WAŻNA, TAAAK, ale niech nie będzie kryterium oceny imprezy-tak sądzę...


Jasne, że nie czynię z punktualności kryterium - jednak mimo wszystko bardzo pozytywnie odbiło się to podczas imprezy, w przeciwieństwie do zeszłego roku słychać było same superlatywy. Ten punkt jest może mały, ale bardzo istotny.

Uważam też, że błędy należy unaoczniać. Gdyby ktoś kiedyś nie wskazał mi moich-dalej robiłbym cos nie tak jak powinno być. Tylko trza takie rady dawać na spokojnie i po koleżeńsku. Jak na razie na tym forum się to udaje ;D ;D


Podzielam opinię - ale jeśli sam początkujący o tym wie, to jaką chorobę powtarzać mu o tym 1000 razy? Czasem trzeba zrozumieć, że coś niezgodnego to rozwiązanie tymczasowe, a nie na stałe, a rekonstruktor rozgląda się za czymś lepszym.
Chyba, że to coś u delikwenta pojawia się notorycznie.

DuckHunter:

W kwestii dioram niestety, ale ja żadnych Amerykanów nie widziałem. Na samym mieście nie dane było odczuć obecności rekonstruktorów. Nie wiem, dlaczego nie powstało polowe obozowisko amerykańskie. W moim odczuciu, warto połączyć stałe pozycje z pokazami. Też zdarzało się nam to uskuteczniać wtedy, gdy był ku temu czas i możliwości. Taka stała ekspozycja ma swój sens. Ludzie wiedzą, że coś na pewno zobaczą, mają też możliwość porozmawiania z rekonstruktorami, etc. Można pokazać w takim przypadku sprzęt ciężki, działanie łączności, broni wsparcia, co ma zdecydowany wymiar edukacyjny.


Ulica Kuracyjna, na lewo.

Rangersów czy dywizje piechoty.


Tak po prawdzie, to dywizji piechoty praktycznie w ogóle nie było, nie licząc kilku ludzi. :D
http://obserwartor.blogspot.com/

Starzy żołnierze nigdy nie umierają. Bledną jedynie ich gwiazdy.

Douglas MacArthur
Avatar użytkownika
Andrzej
zarejestrowani
 
Posty: 197
Dołączył(a): So sty 02, 2010 12:21 pm
Lokalizacja: Słupsk/Pomorskie


Re: D Day Hel 2011

Postprzez Baniak » Śr sie 31, 2011 1:56 pm

DuckHunter napisał(a):Nie wiem Baniak co miałeś na myśli pisząc o ‘fenomenalnej narracji’ w trakcie inscenizacji, ale jeśli chodzi o lektora, to w moim odczuciu sporo informacji było przekazywane w nieodpowiedni sposób. Chyba że chodziło o wplatanie w rekonstrukcje rzeczywistych wydarzeń.


Poniższy cytat ze mnie samego doskonale obrazuje, o co mi chodziło pisząc o narracji.
Nic mniej, nic więcej.

Baniak napisał(a):NA D-DAY Hel fenomenalna była narracja, bo miała wątki fabularne,
wplatane w nie były postaci, emocje, wydarzenia, które do nich prowadziły.
Nie było to zwykłe opowiadanie tego, że Ci nacierają, a tamci się bronią.


Andrzej napisał(a):Nie, żebym się czepiał, ale coś mnie zastanawia: rekonstruktor idzie na miasto w mundurze galowym, więc musi się ogolić. Następnego dnia odtwarza żołnierza, który walczy od paru dni, jest brudny, zmęczony, nieogolony.
Co w takiej sytuacji zrobić? Charakteryzacja?


Nie zakładać galówki wieczorem albo umieć wybrudzić twarz i zmęczenie nadrabiać mimiką... albo po prostu się nie wyspać, ale to też pozostawiam grupom i ichnim regulacjom.
Najpierw porządku trzeba pilnować u siebie, a potem u "sąsiadów".
Avatar użytkownika
Baniak
zarejestrowani
 
Posty: 2177
Dołączył(a): Pn cze 02, 2008 8:10 pm
Lokalizacja: GRH Five-O-Deuce http://502-101airborne.pl, ok. Warszawy


Re: D Day Hel 2011

Postprzez werdek » Śr sie 31, 2011 2:38 pm

Andrzej napisał(a):Nie, żebym się czepiał, ale coś mnie zastanawia: rekonstruktor idzie na miasto w mundurze galowym, więc musi się ogolić. Następnego dnia odtwarza żołnierza, który walczy od paru dni, jest brudny, zmęczony, nieogolony.
Co w takiej sytuacji zrobić? Charakteryzacja?

Co jak co, ale galówka w połączeniu z brodą "trochę" razi. Baniak dobrze to ujął. Lepiej nie zakładać galówki, albo się ogolić. Bądź co bądź po goleniu, zawsze można się ucharakteryzować, z brodą to nie bardzo. ;) Więc bardziej praktyczniejsza jest ta droga.
Avatar użytkownika
werdek
zarejestrowani
 
Posty: 49
Dołączył(a): Pn kwi 19, 2010 9:21 pm
Lokalizacja: okolice Tarnowskich Gór

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Strona główna forum

Powrót do Pozostałe Rekonstrukcje

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 8 gości